Читать книгу: «Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca», страница 3

Шрифт:

SCENA IV

Aniela, Klara, Gustaw.

Aniela wkrótce siada i haftuje – Gustaw do niej zawsze obraca mowę, znaczna różnica i nagły przechód w jego rozmowie: do Anieli z przymileniem, do Klary uszczypliwie albo z gardzącą obojętnością – Klara mówi szybko i z zapałem często za Anielę – Aniela powoli i łagodnie, jak i w następujących scenach.

GUSTAW

 
Po długiej wojnie zawieszenie broni.
 

ANIELA

 
Pokoju proszę.
 

GUSTAW

 
Któż od niego stroni?
 

KLARA

między niemi

 
Nie każdy godzien.
 

GUSTAW

nie zważając na Klarę

 
Pierwszy więc warunek?
 

KLARA

 
O, nie tak bystro…
 

GUSTAW

 
Wzajemny szacunek.
 

ANIELA

 
I neutralność moja.
 

GUSTAW

 
Być nie może.
Zróbmy zaczepno-odporne przymierze.
 

KLARA

 
Co za wspaniałość!
 

GUSTAW

 
Punkta więc ułożę.
 

ANIELA

 
Żarty!
 

GUSTAW

 
Ja proszę.
 

KLARA

 
Bardzo temu wierzę.
 

GUSTAW

 
Cóż?
 

KLARA

 
Radzę…
 

GUSTAW

 
Błagam.
 

KLARA

na stronie

 
Czy on mnie nie widzi?
 

GUSTAW

 
Wiernie dotrzymam.
 

KLARA

na stronie

 
Czy on ze mnie szydzi?
 

GUSTAW

 
Dwakroć przysięgnę.
 

KLARA

 
Przysięga bez miary,
Kto żebrze wiary.
 

GUSTAW

nie patrząc na nią, obojętnie

 
I żebrak ubogi
Skarb znaleźć może.
 

KLARA

 
Dużo na to drogi.
 

GUSTAW

jak pierwiej

 
Odległość celu nadziei nie zmniejsza.
 

KLARA

 
Trudna to zdobycz.
 

GUSTAW

patrząc jej w oczy z flegmą

 
Lecz skromność trudniejsza.
 

KLARA

z zapałem

 
Wojna więc.
 

GUSTAW

 
Przeciw pani jestem zbrojny.
 

ANIELA

 
Ja trzymam z Klarą.
 

GUSTAW

 
Zazdrościć jej muszę.
 

KLARA

 
A ja z Anielą.
 

GUSTAW

 
Zatem nie ma wojny.
 

KLARA

ze wzrastającym zapałem

 
A to dlaczego?
 

GUSTAW

obojętnie

 
Bo jestem spokojny,
Nie jak mężczyźnie, lecz pannie przystoi.
 

KLARA

z zapałem

 
Nie – otwartości mężczyzna się boi,
Chciałby mgłą zawsze okryć swoją duszę,
By mieć dwa światła i stać między dwiema.
 

GUSTAW

 
Skąd o mężczyznach takie złe mniemanie?
 

KLARA

 
Owszem, pochlebne.
 

GUSTAW

ironicznie

 
Głębokie problema;
Nie mój to rozum rozwiązać go w stanie.
 

KLARA

 
Zwodzić i zdradzać wszak najmilsza sztuka?
Każdy z niej chluby, w niej nagrody szuka:
Im więcej ofiar naliczy, nakłamie,
W tem chwalebniejsze uwieńczy się znamię.
 

GUSTAW

 
Hm: bardzo panią żałuję.
 

KLARA

 
A, bardzo panu dziękuję.
Lecz jeśli łaska, z jakiegoż powodu?
 

GUSTAW

z flegmą

 
Że z tak niewinną duszą, tak za młodu,
Już doświadczyłaś, co jest męska zdrada.
 

KLARA

 
Już doświadczyłam? I któż to powiada?
 

GUSTAW

 
Zdrowy choroby, bogacz nie zna nędzy,
Tak równie zdrady, kto nie był zdradzany.
Z kilku zaś książek czytanych czem prędzej
Rozsądek wzbrania ogólnej nagany.
 

ANIELA

 
Ależ i przykład zostaje w pamięci.
 

GUSTAW

ściągając 28 do Klary

 
O, przykład, przykład dobre i złe mieści,
Ale najczęściej złem nas tylko nęci./ do Klary
Mszcząc zatem krzywdy całej płci niewieściej,
Nadobna Klara poprzysięgła sobie
Nie uszczęśliwić żadnego z czcicieli.
 

KLARA

porywczo

 
Któż to mówił?
 

GUSTAW

z flegmą

 
Kto? Albin.
 

KLARA

jak wyżej

 
W tym sposobie
Pan Gustaw pewnie ze strony Anieli
Podobne śluby wkrótce nam ogłosi:
Każdy się chętnie własną dzieli klęską.
 

GUSTAW

ukrywając urazę z uśmiechem

 
Hm! panna Klara walczy duszą męską,
I zapał, który jej rumieniec wznosi,
Czas amazonek przed oczy nam stawia.
 

KLARA

z zapałem

 
Zapał – jest zapał – ja wiem, co objawia…
I powiem, powiem, sto razy powtórzę:
Iż moja dusza znieść mężczyzn nie może!
Nienawidzić ich moje przedsięwzięcie —
Dwakroć przysięgłam i dochowam święcie.
 

Odchodzi.

SCENA V

Aniela, Gustaw.

GUSTAW

jakby do Klary

 
Dochowam, tak, tak, będziemy widzieli.
Nienawiść! wszystkim i święcie przyrzeka.
 

do Anieli

 
O, nie, tych myśli Aniela nie dzieli.
Bóg to karzący za ciężkie przewiny,
Nienawiść w sercu zaszczepił człowieka;
A twoja dusza z jakiejże przyczyny
Mogłaby ściągnąć cząstkę takiej kary?
Powiedz mi raczej, iż nie dajesz wiary,
Że miłość istnie29, że może być szczera,
Dosyć w tym złego już na ciebie czeka.
Ach, niedowiarstwo są to ostre ciernie;
Z wolna je w bukiet doświadczenie zbiera,
By go starości w końcu oddać wiernie!
Lecz czysta ufność, to młodości kwiecie!
 

ANIELA

 
Co wcześniej, później, wiatr postrąca przecie.
 

GUSTAW

 
Tak, później trochę wietrzyk kwiat pozgania,
A owoc wzrośnie – koniec porównania.
 

Zbliżając krzesło i siadając, po krótkiem milczeniu:

 
Nie zasłużyłem na nienawiść wcale,
Lecz na gniew bardzo.
 

ANIELA

bardzo obojętnie przez całą scenę, robotą zajęta

 
Nie na mój.
 

GUSTAW

 
Twój, pani.
 

ANIELA

 
Nic nie wiem.
 

GUSTAW

 
O, wiesz – lecz przebacz wspaniale
Temu co szczerze własną płochość gani.
 

ANIELA

 
Czemuż z tem do mnie?
 

GUSTAW

 
Ach, jakież pytanie!
O czyjeż więcej mogę ja dbać zdanie?
Zbłądziłem.
 

ANIELA

 
Czy tak?
 

GUSTAW

 
Wyznaję.
 

ANIELA

zawsze obojętnie

 
Więc wierzę.
 

GUSTAW

zbliżając się

 
Przebacz.
 

ANIELA

 
Niech i tak będzie.
 

GUSTAW

całując w rękę

 
Szczerze.
 

ANIELA

 
Szczerze.
 

GUSTAW

 
W nowej więc odtąd postąpię kolei,
Ale tymczasem niech dobroć Anieli
Za gwiazdę szczęścia nadzieję udzieli.
 

ANIELA

 
Żadnej nie czynię.
 

GUSTAW

prosząc

 
Nadzieję nadziei.
 

ANIELA

 
Nie czynię żadnej.
 

GUSTAW

odsuwając się z krzesłem

 
To za ostro było;
 

po krótkiem milczeniu

 
Jestże wiadomy zamiar mego stryja?
 

ANIELA

 
Jest.
 

GUSTAW

 
I że temu matka pani sprzyja?
 

ANIELA

 
Wiem.
 

GUSTAW

 
I to wszystkim najdroższe życzenie
Piękna Aniela nie spełni?
 

ANIELA

 
Nie.
 

GUSTAW

zrywając się

 
Nie?
 

ANIELA

obojętnie

 
Nie.
 

GUSTAW

ironicznie

 
Dość krótko.
 

ANIELA

 
Ale otwarcie.
 

GUSTAW

 
Aż miło.
 

Przeszedłszy się, opiera się o poręcz krzesła, na którem siedział.

 
Czy w rzeczy śluby?…
 

ANIELA

 
Ja nic nie wiem o tem.
 

GUSTAW

 
Nie chcesz iść za mąż?
 

ANIELA

 
Teraz nie.
 

GUSTAW

 
Lecz potem?
 

ANIELA

 
Któż przyszłość zgadnie?
 

GUSTAW

chodząc, z zapałem

 
Czemuż zgadnąć nie ma?
O, zgadnie, zgadnie, bardzo łatwo zgadnie,
Że wkrótce z trzaskiem, turkotem, łoskotem,
Jaki konkurent na dziedziniec wpadnie,
I com dziś nie mógł – on jutro otrzyma;
Wszakże tak będzie?
 

ANIELA

 
Wszystko to być może.
 

GUSTAW

przeszedłszy się – siada i łagodnie mówi

 
Jednak ja małą uwagę przełożę:
Nie chcesz – nie czyń więc nadziei wbrew zdania,
Ale porywczość niech mi jej nie wzbrania.
Ja o to proszę.
 

ANIELA

 
Tego nie rozumiem.
 

GUSTAW

zniecierpliwiony

 
Cóż nie rozumiem? Jak to nie rozumiem? —
Nie chcę rozumieć. —
 

ANIELA

 
A, i to być może.
 

GUSTAW

zrywa się i chodząc

 
«I to być może»? Ha, ha, ha! to śmiesznie!
Wszystko «być może», na honor, uciesznie!
Ja to się, o! ja podobać nie umiem,
Lecz jaki sąsiad, jaki Albin wtóry,
Smętny kochanek, aspirant ponury,
Tysiącznych westchnień nagrodę odbierze.
 

Po krótkiem milczeniu, siadając uspokojony:

 
Jestżem tak przykrym i Anieli także?
 

ANIELA

zawsze obojętnie, nie patrząc na niego

 
Przykrym? Dlaczego?
 

GUSTAW

przysuwając się z krzesłem

 
Nie?
 

ANIELA

 
Nie.
 

GUSTAW

 
Szczerze?
 

ANIELA

 
Szczerze.
 

GUSTAW

przysuwając się z krzesłem

 
Ani się spojrzysz?
 

ANIELA

wznosząc oczy na niego i zaraz spuszczając na robotę

 
I owszem.
 

GUSTAW

 
Tak?
 

ANIELA

 
Jakże?
 

GUSTAW

 
Ach, tak ozięble.
 

ANIELA

 
I jakże inaczej?
 

GUSTAW

z zapałem

 
Gniewaj się na mnie, ach, gniewaj się raczej.
 

ANIELA

 
Gniewać? I za co?
 

GUSTAW

zrywa się i mówi do siebie

 
To nie do zniesienia,
 

chodzi, potem staje przed nią

 
Czy to tak bawi, czy to tak przyjemnie,
Że cierpię tyle?
 

ANIELA

 
Oho! już cierpienia!
 

GUSTAW

 
Alboż nie wierzysz miłości ku tobie?
 

ANIELA

 
Nie wierzę.
 

GUSTAW

siada

 
Żądaj dowodów ode mnie;
Powiedz, co czynić? W jakim bądź sposobie —
Wszystko wypełnię.
 

ANIELA

 
Nie mówić mi o tem.
 

GUSTAW

chce się zerwać, ale się wstrzymuje i przytłumionym ogniem dalej mówi

 
Tak?
 

ANIELA

 
Tak.
 

GUSTAW

 
Mam milczeć?
 

ANIELA

 
Proszę.
 

GUSTAW

 
Długo?
 

ANIELA

 
Zawsze.
 

GUSTAW

zrywając się, ironicznie

 
Nie, nie mogą być rozkazy łaskawsze,
I przyjemniejszym udzielone zwrotem./ chodząc
Kochać i milczeć – przednio! wyśmienicie!
Milczeć i kochać! – I tak całe życie!
 

po krótkiem milczeniu, stając przed nią

 
Skądże wstręt taki? skąd wstrętu przyczyna?
Może go zmniejszę, jeśli moja wina,
Ale ją wyjaw, niechże ją wiem30 przecie.
 

ANIELA

 
Ja wstrętu nie mam do nikogo w świecie.
 

GUSTAW

 
Trudna jest miłość zaraz w pierwszej dobie,
Ale nienawiść niepodobna prawie;
Ja dziś jej celem smutną próbę robię
I nowy przykład oczom twoim stawię.
 

ANIELA

 
Puśćmy w niepamięć ten przedmiot niemiły.
 

GUSTAW

 
Łatwo ci kazać, mnie spełnić nad siły.
 

ze wzrastającym zapałem

 
Słuchaj Anielo, słuchaj tego głosu,
Co ufnie zwierza całą przyszłość losu:
 

Aniela

 
Z otwartą duszą, jak przed bóstwem stoję,
W twem ręku szczęście i nieszczęście moje;
Wznieś je na szali, ale wznoś pomału…
 

zatrzymując odchodzącą

 
Słuchaj, nie żądam mych uczuć podziału,
Prośba nie zjedna, co jest serca darem,
Lecz nie gardź moim, mnie chlubnym zamiarem,
A wszelkich starań, wszelkich sił dołożę,
Których być zdolną szczera miłość może,
Abym to zyskał, czego dziś nie mogę;
Lecz wskaż, Anielo, wskaż zbawienną drogę!..
 

zatrzymując ją

 
Jak to? Bez słowa odchodzisz ode mnie?
 

zatrzymując i z zapałem

 
Tej więc, do której zawsze nadaremnie
Każdy w nieszczęściu słuszne prawo rości,
 

klękając

 
Patrz, u nóg twoich błagam twej… litości!
 

Aniela odchodzi w prawe drzwi w głębi, Gustaw zostaje w tem położeniu, obrócony ku parterowi kiwa głową, jakby mówił: „proszę ja kogo!” – wstaje za pierwszem słowem Klary.

SCENA VI

Gustaw, Klara z lewych drzwi.

KLARA

 
A to co znaczy? Czy dziękczynne modły?
Czy też pokuta za śmiałe nadzieje?
 

GUSTAW

 
Bystre domysły tym razem zawiodły:
Sprzykrzyło mi się ciągle chodzić, siedzieć,
I kląkłem.
 

KLARA

 
Nie, nie, ja wiem, co się dzieje
I będę mogła dokładnie powiedzieć.
Melancholicznych wejrzeń nie widziano.
Sentymentalnych westchnień nie zważano,
Słów nie słuchano – cóż więc pozostało? —
Do nóg – miłość lub śmierć! – Lecz wypadało
Mieć w ręku szpadę, sztylet, nóż stołowy,
Albo nareszcie mordercze nożyczki!/ śmieje się
I cóż? stoimy – bez czucia, bez mowy?
Jak to, i wszystko od pierwszej potyczki?
Ach, to zwycięstwo tak łatwe prawdziwie,
Że się nie cieszę, lecz łatwości dziwię.
 

GUSTAW

 
Kołczan już próżny, zatem żart na stronę,
Ach! panno Klaro, widzisz mnie w rozpaczy!
 

KLARA

 
O, znajdę jeszcze pocisk na obronę.
Ale bez żartu, cóż ta zmiana znaczy?
Jestże to może snu rannego skutek,
Albo dowcipu nagłe przesilenie?
 

GUSTAW

 
Nadto głęboki czuję w sercu smutek,
Nadto bezstronnie moje błędy cenię,
Abym mógł zwracać dowcipne pociski.
Cel moich życzeń, któregom był bliski,
Teraz, niestety, prawie z oczu tracę,
A najboleśniej to rozdrażnia duszę,
Że własną winę własnem szczęściem płacę,
I że zbyt słusznie, jeszcze przyznać muszę.
Zatem czy zganisz lekkomyślność moją,
Z którąm nadziei zaufał bez miary;
Czy nazwiesz głupstwem, co przez płochość broję.
Czy brak grzeczności uznasz godnym kary,
Jak chcesz mnie skarcisz, w jakim bądź sposobie,
Zawsze mniej powiesz, niźli ja sam sobie!
 

KLARA

z udaną pokorą

 
Wyższości mężczyzn nad zdanie kobiety
Nadto przed chwilą doznałam, niestety!
Bym teraz śmiała sprzeczać się zuchwale.
Zwłaszcza gdzie skromnie na rozsądku szalę
Męska wspaniałość własne błędy składa,
Tam mnie powtarzać lub milczeć wypada.
Lecz szczera skrucha i te chlubne żale
Z jakiejże wielkiej pochodzą przewiny?
 

GUSTAW

 
Ach, panno Klaro, poznałem Anielę.
 

KLARA

 
Dotąd rozpaczy nie widzę przyczyny.
 

GUSTAW

 
Poznawszy, widzę, jak błądziłem wiele.
 

KLARA

domyślając się

 
Aha! pan Gustaw zapewne ją kocha?
 

GUSTAW

 
Ubóstwia, powiedz, a powiesz za mało.
 

KLARA

z zastanowieniem

 
Hm! nie jestże to skłonność płocha?
 

GUSTAW

 
Miłość najczystsza, jaką niebo dało!
 

KLARA

 
Ależ ta miłość, będzież ona stała?
 

GUSTAW

 
Z życiem trwać będzie, z życiem tylko zgaśnie.
 

KLARA

 
I pewnie wierzyć Anielka nie chciała?
 

GUSTAW

 
Nie chce i słuchać – stąd to rozpacz właśnie.
 

KLARA

po krótkiem milczeniu

 
To źle – ale mnie słuchałaby może?
 

GUSTAW

 
Co miłość nie śmie, to przyjaźń określi.
 

KLARA

 
Gdy jej poprawę i ten żal przełożę…
 

GUSTAW

 
Ach, panno Klaro, zgadłaś moje myśli.
 

KLARA

 
Powiem jej, jakim pan Gustaw był wprzódy.
 

GUSTAW

 
Mocnych farb użyj, nie szczędź mi nagany.
 

KLARA

 
Że był wesoły, jak to zwykle młody…
 

GUSTAW

sens kończąc

 
Trzpiot, lekkomyślny, płochy, roztrzepany…
 

KLARA

sens kończąc i jeszcze prędzej

 
Próżny, zły, dumny, zakochany w sobie…
 

GUSTAW

reflektuje

 
To trochę nadto – to będzie za wiele.
 

KLARA

mimo siebie w coraz większy zapał wpadając

 
Że wiejskie dziecię widział w jej osobie…
 

GUSTAW

jak wprzódy

 
To trochę dużo…
 

KLARA

 
Że mniemał w swej dumie,
Iż grzeczność na wsi godna pośmiewiska…
 

GUSTAW

 
To bardzo dużo....
 

KLARA

 
Że brak na rozumie…
 

GUSTAW

 
Hola! to nadto; obraz zakazany!
 

KLARA

z zapału nagle w łagodność przechodząc z uśmiechem

 
Mocnych farb biorę, nie szczędzę nagany. —
Ale jej powiem zaraz z drugiej strony:
Że się poprawił, kto się uznał w błędzie,
Że miłość szczera, którą uniesiony,
Im wolniej wzrosła, tem wytrwalszą będzie;
Że jeśli jeszcze nie jest jej wzajemną,
Winna przynajmniej wynagradzać wiarą.
 

GUSTAW

 
Ach, tak, tak wszystko, moja panno Klaro!
Czytasz w mem sercu, myślisz razem ze mną.
 

KLARA

parskając śmiechem

 
Ha, ha, ha! dłużej wytrzymać nie mogę!
Ha, ha, ha! moja panno Klaro! Moja!
Ha, ha, ha! przednio! Znalazłam więc drogę,
Oręż wypada, pęka twarda zbroja. —
 

serio

 
I czegoż męska przebiegłość zastrasza?
Niech straszy raczej własna słabość nasza,
Bo, kto nie zechce, ten tylko nie przyzna,
 

stosując do Gustawa

 
Że do zwalczenia nietrudny mężczyzna.
Ufaj mu szczerze, a w postaci męża
Ujrzysz zwinnego, zjadliwego węża.
Uprzyj się woli, chciej mieć własne zdanie —
Lwem rozdrażnionym, tygrysem się stanie.
Ale znaleź31 wtór do jego piosneczki,
Jak zwyciężona wychodź z każdej sprzeczki;
W jego rozumu kręć się zawsze kole,
A na jedwabiu wywiedziesz go w pole —
Jeśli się mylę, to próbka dzisiejsza
Mego mniemania zupełnie nie zmniejsza.
Co wyraziwszy szeroko i długo,
 

z niskim ukłonem

 
Mam honor zostać uniżoną sługą!
 

Odchodzi we drzwi prawe boczne.

SCENA VII

Gustaw sam.

Od czasu, jak Klara się roześmiała, stał jak wryty, teraz po krótkiem milczeniu:

 
Hm, hm, hm! czy tak, tak? – Że kocham szczerze,
Idę otwarcie, otwartości wierzę,
Takżem spadł nisko? – Hola, jaszczureczko!
Ostry rozumek, ostre twe słóweczko,
Ale mnie w parę z Albinem nie poda.
Uczysz mnie zwodzić? Chcesz wybiegów? – zgoda.
 

Chodzi zamyślony; po krótkiem milczeniu:

 
Aniela dobra, ale uprzedzona —
Co ufność nie chce, niech dobroć dokona.
Romans ułożę – jej zrobię zwierzenie —
Na czas kochankę w przyjaciółkę zmienię,
Zyszczę32 jej litość i wezmę obrony.
 

po krótkiem milczeniu

 
Łączy dwa serca sekret podzielony, —
Tak wzbudzę czucie miłości obrazem,
Zwrócę ku sobie i ustalę razem. —
 

Chodzi w głębokiem zamyśleniu – scena niema, w której widać, że roztrząsa plan jakiś – siada, zrywa się, chodzi, staje, – nareszcie stojąc czas jakiś w miejscu zamyślony, z nadzwyczajną szybkością daje bieg jakby dotąd zatrzymanym słowom, ledwie ujrzał Albina – który, zdziwiony, czas jakiś zostaje we drzwiach, dopiero później zbliża się powoli.

SCENA VIII

Gustaw, Albin.

GUSTAW

 
Otóż to, to jest przyczyna,
To powód wszystkiego złego!
Chodzi, łazi cień Albina,
Płacze diabli wiedzą czego!
Pięćdziesiąt lat jęczy, szlocha.
Teraz każda myśleć będzie,
Że to tak się miłość przędzie,
Niby wiekiem życie człeka,
Aby wzdychać mógł pół wieka!
Już łzy lejąc w dzień i w nocy,
Sam się zmienisz we fontannę,
A tymczasem bez pomocy
Ja mam znosić twoją pannę?
Nie kochaj ją tak poddanie,
A wzajemną ci się stanie;
Nie daj władać, rządzić sobą,
A rząd tobie sama przyzna;
Nie nudź płaczem i żałobą,
A zwyciężysz jak mężczyzna.
Inaczej myślą wariaci. —
Bądź zdrów!/ odchodząc, ciszej
Niech cię wszyscy kaci…
 

wracając

 
Gdzie poszła?
 

ALBIN

 
Ach, kto?
 

GUSTAW

wzruszając ramionami

 
Tego nawet nie wie!
 

Odchodzi za Anielą.

ALBIN

sam

 
I jemu teraz szkodzę – w srogim gniewie,
Gdzież mam wylać łzy moje, gdzie podziać westchnienie?
Pałam lat dwa, lat dziesięć – jeszcze się nie zmienię.
Niechaj, tylko na chwilę, na cząsteczkę chwili,
Klara patrząc się na mnie, choć trochę zakwili.
 

SCENA IX

Albin, Klara.

ALBIN

 
Nigdyż, Klaro, nie przyjdzie chwila wypłakana,
Kiedy balsam otrzyma sroga serca rana?
 

KLARA

 
Otrzymać może, ale nie ode mnie.
 

ALBIN

 
Ja kocham.
 

KLARA

 
Ja wiem.
 

ALBIN

 
Zaczekam.
 

KLARA

 
Daremnie.
 

ALBIN

 
Błagam.
 

KLARA

 
Dość tego.
 

ALBIN

 
Okrutna!
 

KLARA

 
Być może.
 

ALBIN

 
Obym mógł przestać kochać!
 

KLARA

Kłębek upada; Albin goni i podnosi.

 
Daj to Boże,
Żeby raz jeden wypadł kłębek z dłoni,
A waćpan za nim byłeś w pogoni;
Żeby raz chustka padła ze stolika,
A waćpan za nią nie leżał na ziemi;
Żebym raz chciała nożyczek, nożyka,
Waćpan nie szukał, nie latał za niemi;
Żebym raz mogła jeden kichnąć skrycie,
Nie słysząc wróżby na stoletnie33 życie!
Nie, to prawdziwie już nie do zniesienia!
 

ALBIN

 
Jeśli pragnę uprzedzać wszystkie twe życzenia,
Jeślibym całe życie chciał poświęcić tobie,
Przypisz to mej miłości i swojej osobie.
Ale żem nie mógł zmiękczyć serce nazbyt harde,
Powiedz, Klaro, czym przeto zasłużył na wzgardę?
 

KLARA

 
Nie, na wzgardę nie, ja tego nie mówię.
 

ALBIN

 
Ach, jeżeli nie wzgarda, jakże się to zowie?
 

KLARA

 
Przykre mi często są jego cierpienia.
Że szczere, wierzę, lecz to nic nie zmienia.
Na głos mężczyzny Klara ucha nié ma,
Nienawiść wszystkim przyrzekła, dotrzyma.
 

ALBIN

 
Ach, a w tej nienawiści moja część niemała.
 

KLARA

 
Nie największa.
 

ALBIN

 
Ach, Klaro, gdybyś pojąć chciała,
Co się na twe wejrzenie w mojej duszy dzieje,
Pewnie byś serca mego ziściła nadzieje.
 

KLARA

 
Pewnie bym nie ziściła.
 

ALBIN

 
Nigdy?
 

KLARA

 
Dość już, proszę.
 

ALBIN

 
Okrutna! Tem słowem śmierć…
 

KLARA

śmiejąc się

 
Ach, śmierć, śmierć przynoszę!
 

ALBIN

 
Wkrótce tej nowej chluby świat ci pozazdrości.
 

KLARA

 
Żaden mężczyzna dotąd nie umarł z miłości.
 

ALBIN

 
Bo żaden nie mógł, ale niejeden chciał szczerze.
 

KLARA

 
Chęć więc za skutek trzeba wziąć w tej mierze.
Obchodząc zatem śmierć pana Albina,
Moja żałoba od dziś się zaczyna.
 

ALBIN

 
Ach, dobrześ, widzę, radził, szczęśliwy Gustawie!
 

KLARA

ironicznie

 
Cóż radca stanu poradził łaskawie?
 

ALBIN

Albin powoli, Klara mówi prędko.

 
Nie kochaj, rzekł, tak czule, a będziesz kochany.
 

KLARA

 
Nie kochaj! Proszę, już mu na zawadzie,
Że ktoś jest wierny i w tem szczęście kładzie;
Już go to korci, już by chciał odmiany.
 

ALBIN

 
Dwa lata wzdychasz, płaczesz, a sam nie wiesz czego.
 

KLARA

 
A sam, sam nie wiesz!… słyszał kto co podobnego?
 

ALBIN

 
Każda już zechce zadać tak długą pokutę. —
 

KLARA

 
A on chce dobę, godzinę, minutę?
 

ALBIN

 
Nie daj jej sobą rządzić…
 

KLARA

 
Nie daj rządzić! brawo!
Nie daj! no proszę, to mi piękne prawo!
 

ALBIN

 
A ty nią rządzić będziesz…
 

KLARA

 
Co, co? Będziesz rządzić?
A zaraz rządzić, zaraz rządzić chcecie;
Jakże tu ma być porządek na świecie?
Jak? – Kiedy jeden stu nauczy błądzić,
A pierwsze słowo: «Nie daj sobą rządzić»!
 

ALBIN

 
Jednak słuchać go nie chcę – co każesz, to zrobię.
 

KLARA

do siebie

 
To radca! To profesor!
 

ALBIN

zbliżając się czule

 
Cóż zrobić?
 

KLARA

 
Pójść sobie.
 

Albin ukłoniwszy się, wzdycha ciężko i odchodzi.

KLARA

sama

 
Gadaj – gada, milcz – milczy, idź – idzie, stój – stoi;
A niechże się sprzeciwi, niech się Boga boi!
Bo ta uległość mimo woli, zdania,
I nienawidzić, i kochać go wzbrania.
 
28.ściągać – tu daw.: mieć kogoś na uwadze, czynić aluzję do kogoś, wytykać coś komuś. [przypis edytorski]
29.istnie – dziś popr. forma: istnieje. [przypis edytorski]
30.wiedzieć – tu: znać. [przypis edytorski]
31.znaleź – dziś popr. forma: znajdź. [przypis edytorski]
32.zyszczę – dziś popr. forma: zyskam. [przypis edytorski]
33.stoletni – dziś popr.: stuletni. [przypis edytorski]
Возрастное ограничение:
12+
Дата выхода на Литрес:
19 июня 2020
Объем:
90 стр. 1 иллюстрация
Правообладатель:
Public Domain
Формат скачивания:
epub, fb2, fb3, ios.epub, mobi, pdf, txt, zip

С этой книгой читают

Новинка
Черновик
4,9
163