Читать книгу: «Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca», страница 6

Шрифт:

AKT V

SCENA I

Radost, Gustaw.

RADOST

 
Guciu! na miłość Boga! jedynego Boga!
Przyznaj się, tyś coś zbroił?
 

GUSTAW

 
Skądże ta trwoga?
Ja się teraz już kocham, szaleństwa nie zrobię,
Ja, widząc mój rozsądek, dziwię się sam sobie.
 

RADOST

 
Obym ja się mógł dziwić choć na pół godziny!
Cóż więc znaczą te wszystkich powarzone miny,
Zacząwszy od Dobrójskiej? – na ciebie ladaco,
Że się krzywi, to dobrze; ale na mnie za co?
Siedzieliśmy u stołu jakby w trzynaścioro,
I wszystkim czas dość krótki szedł diable40 niesporo.
Aniela jakaś drżąca, to blednie, to płonie;
Matka oka nie spuszcza, wzrok jej w córce tonie;
Klara śmieje się, trzepie, lecz w ciągłym przymusie;
Albin wszystkie już kwiatki przeliczył w obrusie;
Ty także nieswój, piłeś tylko po swojemu;
Ja zaś nic nie pojmując, dziwiąc się wszystkiemu,
Jeden ponoś rozsądny przy całym obiedzie,
Siedziałem między wami jakby Piłat w kredzie41.
 

GUSTAW

ciszej

 
Miłość, stryjaszku, miłość, to cała zagadka.
 

RADOST

 
Aniela, Klara, dobrze; ale matka, matka!
 

GUSTAW

 
Matka kochać nie może?
 

RADOST

kiwając ręką

 
Szalał i szaleje!
 

GUSTAW

odprowadzając na stronę

 
Jak to mówią, stryjaszku? Coś to nie rdzewieje…
 

RADOST

 
Ej, Guciu, tyś coś zbroił – ja czuję przez skórę.
 

GUSTAW

 
Ja bym zbroił!
 

RADOST

 
Najłacniej rozpędzę tę chmurę,
Gdy pójdę do Dobrójskiej i pogadam o tem.
 

GUSTAW

 
Ona nie wie.
 

RADOST

 
Co nie wie?
 

GUSTAW

 
Nic nie wie.
 

RADOST

 
Trzpiot trzpiotem!
Proś, głaszcz, błagaj, zaklinaj; on jak wilk do lasu.
 

odchodząc

 
I co mam z nim rozmawiać! Szkoda tylko czasu.
 

Odchodzi w prawe drzwi boczne.

GUSTAW

sam

 
Dobrze stryjaszku, radość ciebie czeka,
Lecz mego planu jeszcze ci nie zwierzę,
Bo kto się kocha, rozsądnego człeka
Za powiernika niech nigdy nie bierze.
Radzi się – przyzna, że najświętsza rada,
Ale tak zrobi, jak jemu wypada.
 

SCENA II

Gustaw, Albin.

GUSTAW

 
Co? dobrym radca i przyjaciel szczery?
 

ALBIN

 
Dzięki Gustawie, za twoje rozkazy,
Spojrzała na mnie już dwanaście razy.
 

GUSTAW

 
A westchnęła sześć.
 

ALBIN

 
O nie, tylko cztery.
 

GUSTAW

 
I to dość na tę, co nigdy nie wzdycha.
 

ALBIN

z westchnieniem

 
Prawda, nie wzdycha – ale któż bez skazy!
 

GUSTAW

 
A ty westchnąłeś?
 

ALBIN

 
Raz tylko z daleka,
I to przypadkiem, ale bardzo z cicha.
 

GUSTAW

 
Jak cię przynagli, wyjdź za drzwi, u licha!
 

ALBIN

 
Co to za szczęście! za niebios opieka!
Tak rozsądnego że mam przyjaciela,
Że mi tak dobrych, świętych rad udziela.
 

Ściska go.

GUSTAW

 
Tylko ich słuchaj.
 

ALBIN

 
Co każesz, to zrobię.
 

GUSTAW

 
I słowa do niej – to pamiętaj sobie,
Choćby płakała…
 

ALBIN

boleśnie

 
Ach! choćby płakała!
 

GUSTAW

 
Ach? – no, kiedy ach! za nic czynność cała.
 

ALBIN

heroicznie

 
Choć wielem cierpiał, choć z potem na czole,
Wszakże widziałeś, jakim był przy stole:
Spojrzała na mnie? – mój wzrok na suficie;
Zwróciła oko? – ja zerk na nią skrycie.
 

GUSTAW

 
W tem cała sztuka.
 

ALBIN

 
Prosiła mnie wody —
Ja nic. Prosiła soli – ja nic. – Chleba —
Ja nic. —
 

GUSTAW

 
W tem sztuka. – Nalała ci wina —
 

ALBIN

z pośpiechem

 
A ja…/ ciszej/
wypiłem.
 

GUSTAW

 
Bo pić zawsze trzeba.
Lecz ja ci ręczę, zmiękczać się zaczyna.
Wszakże tysiączne daje ci dowody:
Patrzy za tobą, sama ciebie szuka.
Tylko wytrzymaj – na tem cała sztuka.
Choćby tu przyszła, chciała szczerej zgody,
Choćby najczulsza była jej rozmowa,
Ty: tak, albo: nie, – więcej ani słowa.
 

ALBIN

 
Choćbym miał zginąć, wszystko jak chcesz zrobię,
Boś już przekonał o dobrym sposobie.
Ach, twoje rady szczerem dla mnie złotem.
 

Ściska go.

GUSTAW

udając płaczliwy ton stryja

 
Tylko zmiłuj się, przestań być trzpiotem,
Bądź raz rozsądny – patrz, bierz przykład ze mnie.
 

ALBIN

 
Ach, tobie zrównać chciałbym nadaremnie!
 

Klara wbiega, a zobaczywszy Gustawa nagle się wstrzymuje.

SCENA III

Klara, Gustaw, Albin.

KLARA

 
Nie ma Anieli?
 

GUSTAW

oglądając się

 
W samej rzeczy, nie ma.
 

do Albina

 
A co – jest; myślisz, że Anieli szuka?
Ale się trzymaj.
 

ALBIN

na stronie do Gustawa

 
Ba! w tem cała sztuka.
 

GUSTAW

na stronie do Albina, rozkazując

 
Siądź sobie w kącie, nie strzelaj oczyma;
Ja wprzód nastroję, rzecz całą ułożę.
 

Albin

 
Czy mam winszować?
 

KLARA

ironicznie

 
Właśnie w dobrej porze;
I czego? – proszę.
 

GUSTAW

 
Nowego kochanka.
 

KLARA

 
Nie wiem o żadnym.
 

GUSTAW

 
Żartuje stryjanka42.
 

KLARA

 
Panie Gustawie!
 

GUSTAW

 
Cóż to gniewać może?
 

KLARA

 
Żart zbyt bolesny.
 

Zaczyna płakać.

GUSTAW

 
Jak to? Łzy? A zatem
Moją stryjanką szczerze nie chcesz zostać?
 

KLARA

 
Wolę sto razy rozstać się z tym światem.
 

GUSTAW

 
Hm! hm! kiedy tak, inna rzeczy postać.
 

KLARA

 
Inna?
 

GUSTAW

 
Los w jednym grozi nam sposobie;
Trzeba więc stłumić wszelkie dawne waśnie,
Radzić wzajemnie i pomagać sobie.
 

KLARA

 
Lecz jak?
 

GUSTAW

 
Jak?/ po długim namyśle/
Otóż tego nie wiem właśnie.
 

KLARA

 
Gdyby pan Gustaw chciał słuchać mej rady
I niby stryja chciał ziścić układy;
Zwłoki nam trzeba.
 

GUSTAW

 
Ach, wszakże tak chciałem,
Ale Aniela z niewczesnym zapałem,
Widzę przed matką była u spowiedzi;
Matka się krzywi; stryj się dziwi, śledzi,
Dochodzi, pyta, i oto w tej chwili
Może już sobie wszystko wyjawili.
 

KLARA

 
Toż teraz będzie! Ach, panie Gustawie,
Czyby to jakoś nie można odmienić?
Nie bierz mi za złe natrętność w tej sprawie,
Ale czas nagli – Radost chce się żenić;
Powiedz mi: – tamtę43 czy kochasz tak bardzo?
 

GUSTAW

 
Kocham, nie kocham, ale tu mną gardzą.
 

KLARA

 
Ach, nie wierz temu.
 

GUSTAW

 
Choćbym słuchał stryja,
Aniela nie chce.
 

KLARA

 
Aniela ci sprzyja.
 

GUSTAW

 
Sprzyja! – i komuż nie sprzyja jej dusza?
Ależ to tylko do wdzięczności zmusza.
 

KLARA

zniecierpliwiona

 
Domyśl się reszty.
 

GUSTAW

 
Chyba się domyślę;
Bo nadto świeżo mam jeszcze w pamięci,
Jak panna Klara wypleniała ściśle
Te, które teraz chce obudzić chęci.
 

KLARA

 
Okoliczności niechaj mnie tłumaczą.
 

GUSTAW

 
Okoliczności naglą pannę Klarę,
Lecz dla Anieli czyż to samo znaczą?
Z jakichże względów mam dać teraz wiarę
Temu, co może pociąga mnie skrycie?
 

KLARA

coraz porywczej

 
Zatem Aniela?…
 

GUSTAW

sens kończąc

 
Godna przywiązania.
 

KLARA

 
I chciałbyś szczerze?
 

GUSTAW

jak wyżej

 
Poświęcić jej życie.
 

KLARA

 
Czegóż się wahasz, cóż ci jeszcze wzbrania?
 

GUSTAW

 
Niepewność…
 

KLARA

 
Znikła.
 

GUSTAW

 
A wzajemność…
 

KLARA

 
Czeka.
 

GUSTAW

 
I to Aniela…
 

KLARA

kończąc sens, porywczo

 
Mym głosem wyrzeka!
 

GUSTAW

na stronie

 
Ha! tegom czekał – mam więc pewność przecie;
Jestem u celu, wy róbcie, co chcecie!
 

Chce odejść i wraca.

 
Nie bierz mi za złe, że spytam zbyt śmiele,
Ale czas nagli, ale Radost czynny,/ z przyciskiem
A jeszcze mógłby ubiec go kto inny;
Powiedz mi zatem, słów nie tracąc wiele:
 

ciszej, pokazując przez ramię na Albina

 
I w tamtę stronę lękasz się zamęścia?
Milczysz – mam zgadnąć? – życzę zatem szczęścia.
Ale Albin… – wiesz?
 

KLARA

z coraz większą niecierpliwością

 
Wiem, wiem.
 

GUSTAW

 
Lecz jest droga…
 

KLARA

 
Rozumiem.
 

GUSTAW

 
Daj mu pewność…
 

KLARA

 
Ach, dla Boga.
Wiem już, wiem.
 

GUSTAW

 
Odejść?/ po krótkiem milczeniu/
Z nim?
 

KLARA

wstrzymując się

 
Któż to powiada?
 

GUSTAW

 
Więc zostać?
 

KLARA

 
Męki!
 

GUSTAW

 
A więc moja rada
Będzie przyjętą?
 

KLARA

 
Będzie, będzie.
 

GUSTAW

 
Szczerze?
 

KLARA

 
Ach, szczerze, szczerze.
 

GUSTAW

zmieniając ton

 
A ja bardzo wierzę —
Brać przedsięwzięcie, co wiecznem nazwano,
A zmieniać w dobie – nienawidzieć rano,
A kochać w wieczór – szkodzić niewinnemu,
A za godzinę chcieć pomagać temu;
Że to jest płochość, kto nie chce, to przyzna —
I któż jej zdolny? – pewnie nie mężczyzna. —
Co wyraziwszy szeroko i długo,
Mam zaszczyt zostać uniżonym sługą.
 

Kłania się bardzo nisko i odchodzi do swego pokoju.

SCENA IV

Klara, Albin.

KLARA

po krótkiem milczeniu

 
Jak to? – co to jest? – wszystko na raz ginie!
To żarty – zemsta!
 

ALBIN

na stronie

 
Trzymaj się, Albinie!
 

KLARA

 
Jam mu wierzyła! Zdradziłam Anielę!
 

ALBIN

na stronie

 
Aj, płacze.
 

KLARA

 
Winnam, winnam z każdej strony.
 

ALBIN

na stronie

 
W tem sztuka.
 

KLARA

 
Ależ… O, jak cierpię wiele!
 

ALBIN

na stronie

 
Aj, strach!
 

KLARA

 
Albinie! Już jesteś zemszczony.
 

ALBIN

zrywa się i siada znowu – na stronie

 
W tem sztuka!
 

KLARA

 
Jak to! Więc prawa już nié mam
I do litości?
 

ALBIN

zrywając się

 
A, już nie wytrzymam!
do Klary:/ Wzywasz litości prośbą nadaremną?
 

KLARA

 
Możnaż się pytać, wiedząc, co się dzieje.
 

ALBIN

 
Cóż?
 

KLARA

 
Radost, Radost chce się żenić ze mną.
 

ALBIN

 
A ty?
 

KLARA

 
Wprzód umrę.
 

ALBIN

 
I on ma nadzieję
Ciebie przymusić?
 

KLARA

 
Za ojca rozkazem.
 

ALBIN

 
Co? Radost? Z tobą? Tego nie dożyje!
Idę, uwolnię i pomszczę cię razem.
 

Odchodzi prędko we drzwi środkowe.

KLARA

biegnąc za nim

 
Ach, Albinie! Stój —
 

we drzwiach

 
Stój! – on go zabije!
 

SCENA V

Pani Dobrójska, Radost, Aniela.

Radost prędko wchodzi, za nią P. Dobrójska, za nią Aniela.

RADOST

 
Gdzież jest? Gdzież on jest?
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Bez gniewu, bez złości.
 

ANIELA

na stronie

 
Trzymaj go, mamo!
 

RADOST

 
Miałbym wiedzieć o tem?
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Ja nie wierzyłam.
 

RADOST

 
Ściągać takich gości?
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Nic się nie stało.
 

RADOST

 
Przestał już być trzpiotem,
A został kłamcą.
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Przebacz…
 

RADOST

 
O to, właśnie!
 

ANIELA

na stronie

 
Trzymaj go, mamo!
 

RADOST

chcąc iść ku drzwiom Gustawa

 
Zaraz rzecz wyjaśnię.
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Czekaj.
 

RADOST

 
Puść pani!
 

ANIELA

na stronie

 
Nie puszczaj.
 

RADOST

ku drzwiom

 
Gustawie!
 

wyciągając rękę – do p. Dobrójskiej

 
Za pozwoleniem!/ Idzie do drzwi.
 

ANIELA

 
Dla Boga!
 

RADOST

 
No proszę!
Jeszcze gdzieś poszedł.
 

Patrzy przez dziurkę.

PANI DOBRÓJSKA

 
Słuchaj mnie łaskawie,
Trzeba się trochę porozumieć wprzódy.
 

RADOST

 
Co porozumieć? – tu jasne dowody.
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Zbyt się unosisz.
 

RADOST

 
Ja się nie unoszę.
 

ANIELA

na stronie

 
Nie wierz mu, mamo.
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Któż jest ta Aniela?
 

RADOST

 
Ach, żadnej w świecie nie znam i nie znałem,
Oprócz tej jednej.
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Któż ojciec Anieli?
 

RADOST

 
Mogęż ja wiedzieć, czy w życiu mem całem
Widziałem kogo, co tak córkę zowie?
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Z którym cię sprawa odwieczna rozdziela.
 

RADOST

 
Ja nie mam sprawy, z nikim mnie nie dzieli.
 

ANIELA

na stronie do matki

 
Nie chce się przyznać.
 

RADOST

 
Co to w tamtej głowie!
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Swój pojedynek wspomnisz sobie przecie?
 

RADOST

 
Mój poje…/ biorąc się za głowę/
Gwałtu! Co ten hultaj plecie!
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Tylko spokojnie.
 

RADOST

 
Moja mościa pani!
Z oczu widziałem, przeczułem przez skórę,
Że coś napłatał, nabroił bez miary,/ żałośnie
I co najbardziej serce moje rani,
Iż nikt zapewne nie da temu wiarę,
Że mu dziś burę sypałem za burę./ płaczliwie
I cóż mam robić?… ale wiem, co zrobię:
Jeszcze ostatnią chcę mu dać przestrogę.
 

Wychodzi prędko.

ANIELA

 
Ach, biegaj, mamo, trzymaj go przy sobie.
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Biegnę.
 

ANIELA

 
Ach, prędzej.
 

PANI DOBRÓJSKA

biegnąc

 
Już prędzej nie mogę.
 

SCENA VI

Aniela, Gustaw w głębi

ANIELA

nie widząc Gustawa

 
Radost porywczy, ale dobry w duszy,
Prośbami, łzami na końcu się wzruszy —
Przebaczy – Gustaw odjedzie – a dalej?
Ja płakać będę, on się nie użali,
Zapomni.
 

GUSTAW

 
Nigdy.
 

ANIELA

 
Ach!
 

GUSTAW

 
Nie, nie zapomnę;
Naszego związku ogniwa niezłomne.
 

ANIELA

 
Uchodź.
 

GUSTAW

 
Uchodzić?
 

ANIELA

 
Stryj grozi, złorzeczy.
 

GUSTAW

 
Da się przeprosić.
 

ANIELA

 
Lecz wszystkiemu przeczy.
 

GUSTAW

 
Bo trzpiot.
 

ANIELA

 
Trzpiot?
 

GUSTAW

kiwając głową

 
Oho!
 

ANIELA

z westchnieniem

 
Jam mu już wierzyła!
 

GUSTAW

 
Ze strachem pewnie.
 

ANIELA

naiwnie

 
Owszem.
 

GUSTAW

 
Pomyśl o tem,
Jakim dla ciebie byłoby kłopotem,
Gdyby wróciła dawna postać rzeczy,
 

po krótkiem milczeniu

 
A z nią i miłość, tobie tak niemiła.
 

po krótkiem milczeniu

 
Matka by może także za mną była.
 

ANIELA

 
Ach, tak mnie kocha!
 

GUSTAW

 
Cóż wtedy się stanie?
 

ANIELA

prosząc się

 
Cóż ja mam mówić? – na cóż to pytanie?
 

GUSTAW

biorąc ją za ręką

 
Nie wierz, Anielo, tej pieszczocie wzroku,
Gdy z wolna sunąc spocznie w twojem oku,
Tej drżącej dłoni, kiedy ciebie bliska,
Nie wierz głosowi, co się w duszę wciska,
Lecz własne serce niechaj cię oświeci;
Ach, tylko miłość równą miłość nieci!
Serce – milczy?
 

ANIELA

spojrzawszy mu w oczy

 
Nie.
 

GUSTAW

pociągając w objęcia

 
Anielo!
 

ANIELA

w jego objęciu

 
Gustawie!
 

wyrywając się z objęcia

 
A tamta?
 

GUSTAW

 
Tyś jest, tyś nią była zawsze.
 

ANIELA

 
Jak to, Aniela?
 

GUSTAW

 
Żadnej nie znam innej.
 

ANIELA

 
Ale nie zwodzisz?
 

GUSTAW

 
O, nie bądź w obawie:
Użyłem zdrady, lecz zdrady niewinnej.
Byłżebym wzniecił44 uczucia łaskawsze,
Gdy się przybliżyć starałem daremnie,
Gdy uprzedzona stroniłaś ode mnie?
 

ANIELA

 
Więc nie kochałeś? – To nie jest odmianą?
I jedna jestem....
 

GUSTAW

sens kończąc

 
Jedynie kochaną.
 

ANIELA

 
Zatem i Klarze…
 

GUSTAW

sens kończąc

 
Odpuszczona wina,
Albin ją kocha, a ona Albina.
 

Scena VII

Ciż sami, Radost, Pani Dobrójska

Radost spiesznie wchodzi, za nim Dobrójska – Radost staje tuż przed Gustawem, zadychany równie jak Dobrójska, mówić nie może. Po krótkiej chwili milczenia, Gustaw parska śmiechem.

RADOST

obracając się do stojącej za nim Dobrójskiej

 
Śmieje się – widzi pani?
 

PANI DOBRÓJSKA

ocierając czoło

 
Widzę.
 

RADOST

biorąc się pod boki, do Gustawa

 
Mości panie.
 

GUSTAW

 
Oho!
 

RADOST

zbity z mowy

 
Oho! – słyszy pani? – Oho, jeszcze.
Powiedz, więc słuszne były moje troski wieszcze?
Nabroiłeś, naplotłeś!… Lecz zrób tu wyznanie:
W jakiej, gdzie, kiedy, w której kochasz się Anieli?
 

GUSTAW

biorąc za rękę Anielę

 
W której? – w tej.
 

RADOST

 
A!/ obracając się do Dobrójskiej/
A!
 

GUSTAW

do Anieli

 
Wszak tak?
 

ANIELA

 
O, tak.
 

RADOST

 
Otóż macie!
I któż go tu zrozumie? Wszakżeście słyszeli?
A! A ów pojedynek? Mów no, panie bracie.
 

GUSTAW

odprowadzając na stronę

 
Wszak wiesz, stryjaszku?…
 

RADOST

głośniej

 
Co? Jak?
 

GUSTAW

jeszcze głośniej

 
Na reducie.
 

RADOST

 
Pst, pst!
 

GUSTAW

 
Poszło wam…
 

RADOST

chce mu usta zamknąć

 
Milczże, bałamucie…
 

GUSTAW

usuwając głowę

 
Podobno…
 

RADOST

jak wyżej

 
Cicho!
 

GUSTAW

jak wyżej

 
O to…
 

RADOST

jak wyżej

 
Ale cicho!
Miejże też rozum!
 

SCENA VIII

Ciż sami, Albin, wbiega za nim Klara.

Albin, zachodząc z przeciwnej strony, kiedy jeszcze Radost stara się zamknąć usta Gustawowi, krzyczy mu w ucho.

ALBIN

 
Nim zaślubisz Klarę,
Mnie zabić musisz.
 

RADOST

przestraszony cofając się

 
A to co za licho!
 

KLARA

odciągając

 
Albinie!
 

RADOST

przecierając ucho

 
Ja chcę Klarę?
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Co się dzieje?
 

RADOST

 
Wszak tu zaraza! Ten znowu szaleje!
do Albina/ Któż mówił?
 

ALBIN

 
Ty sam.
 

RADOST

 
Żartom dałeś wiarę?
 

KLARA

 
Ojca prosiłeś.
 

RADOST

 
Ja? Kiedy? Kto mówi?
 

KLARA

 
Gustaw.
 

RADOST

 
Gustawie, skąd ta nowa łaska?
 

GUSTAW

 
Chciałem ją straszyć.
 

RADOST

 
A cóż u diaska!
Czy ja straszydło na młode dziewczęta!/ do Albina
Ale skąd twoja zemsta tak zawzięta?
Kochasz Anielę.
 

ALBIN

 
Ja? Kto mi to powie?
 

RADOST

 
Gustaw.
 

KLARA

 
Tak, Gustaw.
 

GUSTAW

 
Gustaw, Gustaw trzpiotem.
Naplótł, nabroił – ale czy szczęśliwie,
 

biorąc za ręką Anielę

 
Tu się, Anielo, przekonamy o tem.
 

PANI DOBRÓJSKA

podnosząc ich, do Gustawa

 
Ja cię rozumiem.
 

RADOST

 
Ja się tylko dziwię.
 

PANI DOBRÓJSKA

łącząc ich

 
I szczęście córki powierzam ci śmiało.
 

GUSTAW

 
A teraz drugą zajmijmy się parą:
 

rozkazując

 
Albinie! zbliż się.
 

PANI DOBRÓJSKA

 
Cóż ty na to, Klaro?
 

GUSTAW

 
Chce, chce, ja ręczę.
 

KLARA

 
Ale…
 

GUSTAW

 
Już się stało.
 

KLARA

 
Ach, gdybym mogła, na złość bym nie chciała.
 

ALBIN

 
Ale nie możesz?
 

KLARA

 
I kochać cię muszę.
 

GUSTAW

 
Niech was ten złączy, komu za to chwała.
 

łącząc ich, poważnie

 
Bądźcie szczęśliwi tak, jak się kochacie!
do Klary
Cóż śluby? poszły!
 

podobnie do Albina

 
Każ się podkuć, bracie.
głośno/ Wszystko więc dobrze.
 

RADOST

 
Ale, na mą duszę.
Nic nie rozumiem, – powiedz, Guciu drogi.
 

GUSTAW

ściskając go

 
Dzięki, stryjaszku, za twoje przestrogi!
 

Przypisek autora

Komedia moja „Śluby panieńskie” czyli „Magnetyzm serca” była przedstawioną w teatrze lwowskim w r. 1832, a drukiem ogłoszoną w IV tomie moich komedii w r. 1834. W kilka lat później została bardzo źle przetłumaczoną prozą na język francuski. 17 sierpnia 1840 r. przedstawiono po raz pierwszy w teatrze „du Gymnase Dramatique” w Paryżu sztukę: „Bocquet père et fils, ou le chemin le plus long, comédie vaudeville en deux actes par M. M. Laurencin, Marc Michel et E. Labiche”. W tej sztuce główny węzeł i kilka scen ledwie nie co do słowa są wzięte z mojej komedii „Śluby panieńskie”.

Piszę tę notę dla tych, którzy mnie oskarżają o naśladowanie powyższej sztuki francuskiej.

40.diable – dziś: diabelnie. [przypis edytorski]
41.kredo a. credo (z łac. credo: wierzę) – wyznanie wiary, tekst odmawiany w liturgii katolickiej w niedziele i święta; Piłat w kredzie – mowa o fragmencie wyznania wiary, gdzie mówi się o Jezusie Chrystusie, że został „umęczon pod Ponckim Piłatem”, tj. był sądzony i skazany na tortury i śmierć przez rzymskiego prefekta Poncjusza Piłata. Poza Bogiem Ojcem, Duchem Św., Jezusem i jego matką Maryją, Poncjusz Piłat jest jedyną osobą wymienioną z imienia w tekście Credo. [przypis edytorski]
42.stryjanka – stryjenka; żona stryja. [przypis edytorski]
43.tamtę – dziś: tamtą. [przypis edytorski]
44.Byłżebym wzniecił (daw.) – czy mógłbym wzniecić. [przypis edytorski]
Возрастное ограничение:
12+
Дата выхода на Литрес:
19 июня 2020
Объем:
90 стр. 1 иллюстрация
Правообладатель:
Public Domain
Формат скачивания:
epub, fb2, fb3, ios.epub, mobi, pdf, txt, zip

С этой книгой читают

Новинка
Черновик
4,9
163