Читать книгу: «Chodyka», страница 2

Шрифт:
 
Ale łowczy nie słyszał – tak był gniewem wściekły».
 

V

 
«Ot na koniec oprawcy zbitego puścili…
Wyrwałem się… tu szatan szepnął mi nad uchem.
Miałem topor za pasem, więc nie tracąc chwili,
Ciąłem w głowę łowczego zamasznym28 obuchem,
A potém w piersi ostrzem…..
                 Padł… krew mu lunęła…
Trysnęła w moje oczy, zalała sukmanę;
Ot jeszcze na odzieży pamięć mego dzieła!
Czy widzisz mości książę plamy niezmazane?
Zbutwiała mi siermięga29, choć się raz w rok bierze,
Straciła swoją barwę od czasu i słoty, —
A ślady krwi niewinnéj… patrzcie, jakby świeże,
Nie starły się aż dotąd jak pieczęć sromoty!…
– »Uciekaj!« – któś mi szepnął, ujrzałem, że zginę,
Bo strzelcy obces30 do mnie – ja z toporem w dłoni
Poleciałem do lasu, skryłem się w gęstwinę,
Ho! w lesie osocznika nie każdy dogoni!
Ukryłem się przed ludźmi, zginąłem bez wieści,
Żaden mię nie dośledził całe lat trzydzieści,
Aż dzisiaj dobrowolnie z kryjówki wychodzę.
Bo fraszka sądy ludzkie – tam w piersiach głęboko
Gorszy sąd… gdzie sumienie władzę rozpostarło!
Ząb za ząb trzeba oddać, a oko za oko,
Skowajcie mię w łańcuchy, osądźcie na gardło31,
Lecz póki kat nadejdzie – poważni sędziowie,
Raczcie jeszcze posłuchać, radzi czy nieradzi! —
Jam człowiek nieuczony, roił czasem w głowie,
Że pokuta i praca moją winę zgładzi.
Otoż, jam pokutował jak duch tajemniczy,
Co jęczy w suchej wierzbie i wzdycha do nieba;
Pracowałem ze łzami, jadłem chleb goryczy,
Gdzie tam chleb?! co ja dałbym za kawałek chleba!
Bo co to kawał chleba w rodzinnym zakątku…
Co to chata! spokojność! i chleb na wieczerzę?!
Bez chleba człek zapomniał, że jeszcze nie źwierzę,
Lecz słuchajcie mię pany, słuchajcie z początku».
 

VI

 
«Darłem się przez gęstwinę, zmykając pogoni:
Czy wiatr w zlodowaciałe gałęzie zadzwoni,
Czy śnieg skrzypnie pod nogą, czy zawadzę o co,
Czy puszczyki na dębach w skrzydła załopocą,
Mnie się widzi tuż pogoń – pod piersią zdrętwiałą
Sam w sobie niosłem pogoń, bo sumienie gnało.
Gnała jakaś obawa, jakaś myśl źwierzęca,
A tutaj wiatr ze śniegiem w gęstwinach się skręca,
Zawiewa moje ślady – choć odzieża32 ciepła,
Cały skrzepłem33 od chłodu, tylko myśl nie skrzepła.
Wreście choć w głowie szumi, choć pod sercem boli,
Zimny wiatr krew gorącą ostudził powoli —
Spójrzałem wkoło siebie, wspomniałem o strzesie34,
Nie pierwszyna35 strzelcowi zanocować w lesie!
Patrzę… rozpierzchłe myśli zbieram pomaleńku,
Jest hubka i krzesiwo, jest siekiera w ręku,
Jest strzelba za plecami i mieszek borsuczy.
No, myślę – przez dni kilka nędza nie dokuczy,
Przetułam się dni kilka! a potem?… o Boże!
Śmierć z głodu albo z chłodu, na bezludnym borze!..
Ot tutaj ciemna jodła z kudły rzęsistemi
Opuściła gałęzie aż do saméj ziemi,
Tu będzie na noc chata! to i cóż że chata?
Nie zasnę, bo mi serce okropnie kołata, —
Ale trochę wypocznę. – Podsuwam się blisko…
Wtém ogromne wypada spod nóg niedźwiedzisko,
Ryknął i pobiegł w puszczę – śledząc go oczyma,
Ej, szkoda, myślę sobie, że hetmana nié ma,
Ej, szkoda, że pan łowczy nie wiedział łożyska36!…
Krew mu z rozbitych piersi czarnym sznurem tryska,
A młoda jego żona… nieszczęsna kobiéta!
Jęczy teraz w rozpaczy i zębami zgrzyta!
I tuli się do męża, całuje go w usta….
A mąż… zimny jak kamień i blady jak chusta…
Krew mu obryzgła37 piersi – o szczęśliwy człecze!
Krew zaskrzepła od zimna, w serce ci nie piecze;
A u mnie w sercu pożar nad wszystkie pożary!
A mojaż biedna żona!… a mój ojciec stary!…
I tak całą noc bożę38 zlewałem się potem,
Myśli szumiały w głowie i biły z łoskotem,
Nazajutrz weszła jutrznia i słonko jak złoto,
Nie rozpędziło myśli sczerniałych zgryzotą!
Wstałem i biegłem daléj, gdzie doniesie oko,
Zabiłem się39 w gęstwinę i puszczę głęboką —
Tu bezpieczno od ludzi na głębokiéj puszczy:
Ale cóż, gdy sumienie czarną myśl poduszczy?
Nigdzie nié ma schronienia! —
                 Po gęstwinach sosny
Błąkałem się jak mara aż do ciepłej wiosny,
Kiedy zimno dokuczy: zaczajony w borze
Wykrzeszę sobie ogień i płomień rozłożę,
Gdy głodno: – nabój prochu i kawał ołowiu,
Tutaj ptak się nadarzy, tu zwierz w pogotowiu,
Gdy wyszedł proch i kule: jadłem drewna korę,
Czasem z zębów wilków zająca odbiorę,
Czasem puchacz wyparty z wypróchniałéj chwoi40
Albo skoczna wiewiórka głód mój zaspokoi,
A czasem… głód dni kilka. —
                 Gdy nic nie znachodzę41.
»Ej, Chodyko – czart szeptał! – siądź tylko przy drodze,
A tam bitym gościńcem idą karawany,
Jeżdżą pieniężne kupcy i wielmożne pany,
Wyskoczysz na przesmyku… i zdobycz bogata;
Wszak twój topor stalowy niezawodnie płata,
Zdobędziesz kawał chleba, jak doma we żniwie,
Toż rozkosz chleb pieczony pożérać łapczywie!
A nie chcesz? zamiast cierpieć, zamiast znosić nędzę,
Czy widzisz sznur rzemienny na twojéj poprędze42?
Zrób stryczek i odważ się, – skończysz w samą porę…
A ja ci co najlepszą osinę wybiorę«. —
Tak mi szeptał kusiciel – daremne staranie —
– »Krzyż na ciebie Chrystowy! – odczep się szatanie!
Idź kusić suche wierzby albo dzikie skały!«
Czart uciekł – a głód został i myśli zostały.
I tak do saméj wiosny, pod niebem otwartém,
Walczyłem z głodem, chłodem, sumieniem i czartem».
 
28.zamaszny – dziś popr.: zamaszysty. [przypis edytorski]
29.siermięga – strój chłopski z samodzielnie tkanego płótna. [przypis edytorski]
30.obces – tu: gwałtownie, natarczywie; dziś: obcesem. [przypis edytorski]
31.na gardło osądzić – skazać na śmierć. [przypis edytorski]
32.odzieża – dziś popr.: odzież. [przypis edytorski]
33.skrzepnąć – tu: ścierpnąć, zdrętwieć. [przypis edytorski]
34.o strzesie – dziś popr.: o strzesze; od strzecha: dach słomiany, kryjący chaty wiejskie; wspomniałem o strzesie: pomyślałem o dachu nad głową, o schronieniu się. [przypis edytorski]
35.pierwszyna – dziś popr.: pierwszyzna. [przypis edytorski]
36.łożysko – tu: legowisko; schronienie zwierzęcia. [przypis edytorski]
37.obryzgła – dziś popr.: obryzgała. [przypis edytorski]
38.bożę – dziś D.lp r.ż.: bożą. [przypis edytorski]
39.zabić się – tu: zaszyć się. [przypis edytorski]
40.chwoja (reg.) – sosna. [przypis edytorski]
41.znachodzić – znajdować. [przypis edytorski]
42.popręga – tu: pasek; rzemień do przewiązywania się w pasie a. przez pierś. [przypis edytorski]
Возрастное ограничение:
0+
Дата выхода на Литрес:
19 июня 2020
Объем:
21 стр. 1 иллюстрация
Правообладатель:
Public Domain
Формат скачивания:
epub, fb2, fb3, ios.epub, mobi, pdf, txt, zip

С этой книгой читают

Хит продаж
4,4
87