Читать книгу: «Sława», страница 7

Шрифт:

Rozdział dziewiętnasty

Olek, Władek i Mania cały wolny czas od pracy spędzają razem. W powszednie dni mało jest czasu; nawet wieczorem uczą się gramatyki i robią zadania. I dopiero późno się schodzą, i zaraz spać już iść trzeba.

Za to w niedzielę idą razem na spacer oglądać wystawy sklepowe. Raz byli nad Wisłą, raz w gabinecie zoologicznym, gdzie są wszystkie wypchane zwierzęta; byli i na cmentarzu na grobie Wicusia i Pchełki – ale rodzice się bardzo gniewali, bo dzieci długo nie mogły znaleźć krzyżyków i późno wróciły do domu.

Czasem Natalka się do nich przyłącza, czasem syn rządcy, często Michalinka, którą teraz już rozumieją, kiedy na migi rozmawia.

Michalinkę lubią. Natalkę trochę mniej, bo że ojciec jej jest polityczny, więc myśli, że wszyscy muszą jej słuchać.

Syn rządcy jest bardzo niemiły, chwali się zupełnie jak kuzyn Janek. Ojciec mu kupi zegarek, rower, karetę; ma stryja proboszcza, bogatego wuja, u którego jeździł na kucu. Najczęściej mówi o zegarku i wtedy Władek myśli o ojcu, który już nie nakręca wieczorem zegarka i nie ma pierścionka na palcu, bo zastawione w lombardzie56.

Zaprosił ich syn rządcy do siebie. Kazali nogi wycierać, żeby nie zabłocić podłogi, o ścianę się nie opierać, bo nowa tapeta. A muszą się z synem rządcy przyjaźnić, bo im robi trudniejsze zadania; ale trzeba się prosić57 dopiero i kłaniać, jakby nie wiem co: to czasu nie ma, to później, to mu się nie chce.

– Niech się tylko generalna bitwa uda! – mówi Olek, który tak nazywa egzamin.

Egzamin miał być w jesieni58 – a już w lipcu Olek z rodzicami wyjechał na zawsze do Łodzi.

Zebrali się w trójkę z Manią po raz ostatni na dachu lodowni. Długo patrzeli na niebo, czekali, żeby spadła gwiazda, żeby razem powiedzieć:

– Chcemy być sławni.

Bo Mania, która ciekawie umie opowiadać i najlepiej wiersze lubi czytać, też chce być sławną – poetką, jak Konopnicka59.

Później Olek wyszedł z Władkiem na ulicę, bo musi mu coś bardzo ważnego powiedzieć. Olek jest taki poważny jak jeszcze nigdy.

– Władek, pamiętasz tę dewizkę z globusem?

– Pamiętam.

– Więc widzisz, ja tę dewizkę ukradłem w budzie. Jak się dziś żegnałem, to mu powiedziałem. Powiedziałem, że strasznie chciałem mieć globus; że ją darowałem i już nie mogłem odebrać; że była potem fantem dla Michalinki. Powiedziałem, żeby wytrącił60 mi z pensji, ale nie chciał i rękę mi podał – taki poczciwy. Chciał dać portmonetkę na pamiątkę, ale nie wziąłem. I już nie mogłem ciebie rekomendować61… Nie gniewasz się na mnie? Nie pogardzasz mną, Władku?

Olek chce jeszcze coś najważniejszego powiedzieć.

Olek będzie listy pisywał do Władka i Mani.

– Tylko nie mów nic Mani, ja jej sam wszystko powiem. Bo widzisz, ja ją kocham i będę jej wierny. To nic, że wyjeżdżamy do Łodzi. Jak urosnę i będę zarabiał, przyjadę i ożenię się z Manią – pozwolisz?

Władkowi się dziwnym zdawało62, że Olek chce się z Manią żenić i że ją kocha. Jeżeli chce, a rodzice pozwolą – dobrze, niech ją pojmie za żonę.

Olek powiedział, że będzie mu wdzięczny do grobowej deski.

Rozdział dwudziesty

Nadeszła znów zima.

Mówiła wtedy mama, że może w lecie coś się lepszego obmyśli. Myśleli, szukali…

Złożył ojciec podanie na konduktora tramwajów. Chodził ojciec do banku, gdzie potrzebny był woźny. Myślał na wieś wyjechać na ekonoma. Stracił trzy ruble w biurze, gdzie dają posady. Bez protekcji żadnej pracy nie znajdziesz, po każdy bochenek chleba sto rąk się wyciąga, a w uczciwe ręce najtrudniej chleb się dostanie. Im dłużej i ciężej pracujesz, tym gorzej płacą: po co mają trzymać starego, kiedy młody taniej robić będzie.

Nadeszła znów zima.

Ojciec wciąż jest w piekarni, Władek u mydlarza; Mania, zamiast do kwiatów, chodzi do gorseciarki63 – podobno ten fach lepszy.

Zima ciężka, a Władek już wie, że tak zawsze być musi, że u wszystkich tak samo. Znów węgiel drogi, znów chłodno i głodno, inaczej być widocznie nie może.

Olek dotrzymał słowa: dwa listy napisał. W pierwszym liście się pyta, czy Władek zdał egzamin i czy do szkoły już chodzi.

Nie, Władek nie zdał, przegrał bitwę – ha, trudno!

Na piśmienny egzamin64 nie wziął papieru i pióra, nie wiedział, bo skądże miał wiedzieć? Zaczęli dyktować, on siedzi i patrzy.

– Ty dlaczego nie piszesz? Ot, głupiec! I cóż ty myślisz, że nosem na stole będziesz pisał dyktando?

Gniewał się nauczyciel, dał papier i pióro, kazał prędko pisać, żeby czasu nie tracić, bo wszyscy czekają. Pośpieszył się Władek, źle napisał: koślawo, z błędami.

Ściął się, jak mówią uczniowie.

W drugim liście pisał Olek, że tęskni, że chciałby już wrócić, że nawet czytelnia tam jakaś pokraczna. Olek bada teren dopiero – tak każe sztuka strategiczna wojenna.

„Czyś już powiedział Mani? Czy ona się zgadza?”.

Więc chce Olek, żeby Mani powiedzieć? Mania już dawno ciekawa, o czym wtedy tak długo na ulicy mówili. Tajemnicy Władek nie zdradził – teraz co innego.

– Olek chce z tobą się żenić – nie zaraz, dopiero jak urośnie i będzie zarabiał.

Mania kazała wszystko dokładnie powtórzyć, bo musi się namyślić, bo od razu nie może. Całą niedzielę myślała, z Władkiem nie mówiła, wieczorem napisała wiersz, że chce być Olka żoną. Dziwna dziewczyna: jak ona te wiersze układa?

Będzie Mania chyba kiedyś Konopnicką, bo taka mała przecie, a pisze do rymu. Może i Olek będzie wodzem, bo w obcym mieście już znalazł czytelnię i miejsce i już się ogląda za szkołą. Zarabia sześć rubli – pisał w trzecim liście.

Jeden tylko Władek nigdy sławny nie będzie. Przykro przecie nic więcej nie robić, tylko ważyć mydło, rozlewać naftę, uważać, żeby nie było pożaru…

Zakończenie

Trudno zacząć opowiadanie, trudniej skończyć. Ileż w jeden rok tylko stało się rzeczy ciekawych! A jeśli lat takich upłynie dziesięć, piętnaście?

Jak bardzo zmienić się musieli nasi rycerze honoru! Co dzieje się z nimi, gdy dorośli: czy stali się sławni? Czy Olek został wierny Mani, czy zapomniał o małej poetce?

Olek ożenił się z Manią, pracuje w fabryce Kunca. Był strajk, Olek był delegatem – wysłano go na trzy lata do Rosji; kiedy wrócił wreszcie, chcieli go wybrać towarzysze na posła. Więc się spełniły marzenia: naprawdę został wodzem; a choć jego armia nie ma bagnetów ni armat, jest mimo to liczna, silna, waleczna.

Mania jest robotnicą w fabryce dywanów, pamiętnik jej drukują w gazecie. Mania zawsze umiała opowiadać ciekawie – pięknie opisała swoje przygody. Byle czego nie zechce przecie gazeta drukować…

A Władek, który miał być sławnym doktorem?

„Nie zostałem doktorem – pisał w liście do Olka i Mani – jestem posługaczem szpitalnym, ale za to sławnym”.

Długa to historia, w jaki sposób wsławił się Władek jako posługacz szpitalny.

Zgłosił się Władek, że chce pracować w szpitalu. Robił swoje – był posłuszny, cichy i chętny do pracy. Nikt o nim nie wiedział – ot, zwykły posługacz, jak każdy.

Aż pokłócił się raz Władek z siostrą miłosierdzia, że jak chorego nie lubi, złe mu daje jedzenie; bo i siostry różne bywają. Później zwymyślał felczera, że służby nie pilnuje, gorączki nie mierzy. Znów mieli Władka wydalić, znów o nim wiele mówili.

Było jeszcze gorzej. Choremu opatrunku nie robią, bo jego doktor wyjechał, a drugi nie ma czasu. W nocy chory dostał gorączki; felczer powiada, że nie jego interes. Umył Władek ręce, sam opatrunek zmienił i napisał raport: niech go ukarzą za samowolę. Była awantura, cały tydzień się kotłowało. Władka już teraz się boją.

I stało się to, co najbardziej Władka wsławiło.

Przyszedł na rewizję65 wielki urzędnik w orderach, chcieli z naczelnym doktorem wejść podczas operacji na salę. Władek nie puścił, powiedział, że zabronione.

– Puść – mówi doktor naczelny – ja każę.

– Nie wolno przeszkadzać, nie wpuszczę, mój doktor zabronił.

Coś poszeptali między sobą.

– Zuch jesteś, znasz służbę – powiedział ten pierwszy – i poszli.

Aż przyjechał z Krakowa wielki chirurg szpital oglądać.

– Czy wolno wejść na salę? – zapytał Władka doktor naczelny z uśmiechem.

I gość z Krakowa powiedział:

– Więc to jest wasz sławny posługacz Władysław? – i rękę podał Władkowi.

„Widzicie, drodzy moi, że i ja jestem sławny” – pisał Władek do Olka i Mani.

Wreszcie Władek donosi, że ojciec już zdrów jest na oczy, że mama z Abu pojadą do nich na święta, i prosi Olka o adwokata, który by napisał ustawę związku dla służby szpitalnej.

„Pamiętacie nasz statut rycerzy honoru? Jak to się dziwnie sprawdza wszystko w życiu!”.

*

Dzieci! Dumne miejcie zamiary, górne miejcie marzenia i dążcie do sławy. Coś z tego zawsze się stanie.

56.lombard – miejsce, gdzie można pożyczyć pieniądze w zamian za cenny przedmiot. [przypis edytorski]
57.ale trzeba się prosić – dziś raczej: ale trzeba się o to dopraszać. [przypis edytorski]
58.w jesieni (rzad.) – dziś raczej: jesienią, na jesieni. [przypis edytorski]
59.Konopnicka, Maria (1842–1910) – polska poetka i pisarka, autorka wielu utworów dla dzieci, m.in. O krasnoludkach i sierotce Marysi czy Na jagody. [przypis edytorski]
60.wytrącił – dziś popr.: potrącił. [przypis edytorski]
61.rekomendować – tu: polecić. [przypis edytorski]
62.Władkowi się dziwnym zdawało – dziś raczej: Władkowi wydawało się dziwne. [przypis edytorski]
63.gorseciarka – kobieta zajmująca się szyciem damskich gorsetów i staników, a także pasów do pończoch. [przypis edytorski]
64.piśmienny egzamin – dziś popr.: egzamin pisemny. [przypis edytorski]
65.rewizja – tu: wizytacja. [przypis edytorski]
Возрастное ограничение:
0+
Дата выхода на Литрес:
01 июля 2020
Объем:
50 стр. 1 иллюстрация
Правообладатель:
Public Domain
Формат скачивания:
epub, fb2, fb3, ios.epub, mobi, pdf, txt, zip

С этой книгой читают