Krwawa Kaśka
О книге
Nazwali ją Krwawa Kaśka, choć wygląda sympatycznie
i niewinnie. Ale ludziska to już takie jakieś złośliwe
są od urodzenia. Zawsze się do czegoś muszą
doczepić. Bo cóż ona była winna, że ręka z brzytwą
jej nagle i niespodziewanie zadrżała i, zamiast ogolić
meszek za uchem, ciachnęła pół małżowiny naszego
zasłużonego i zacnego proboszcza, który wyleciał
od niej jak oparzona świnia przed tradycyjnym, domowym
ubojem, wrzeszcząc na pół wsi:
— Ludzie! Ratunku! Ta czarownica chce mnie zamordować!
Ratunkuuuu!
I tak to jedno nieopatrzne drgnięcie ręki wsiowej
fryzjerki sprawiło, że już całe jej życie było splamione
nie tylko niewinną (optymistycznie załóżmy) krwią
proboszcza, który poczuł się przez chwilę jak sam
Vincent van Gogh, choć przecież ani jednego słonecznika
w życiu nie namalował i z żadną prostytutką
nie miał (prawdopodobnie) do czynienia… A był
to jej pierwszy klient, co to miał się stać żywą reklamą
i wizytówką pierwszego we wsi zakładziku fryzjerskiego,
a stał się jego pierwszą ofiarą… Wprawdzie
ucho zostało zgrabnie przyszyte, a cierpienie — jako
sam głosił z ambony ów mąż (załóżmy znów optymistycznie)
świątobliwy — uszlachetnia, ale nie tak
nagle i niespodziewane, jak ta miłość i sraczka, które
przychodzą znienacka, jak głosi stare przysłowie.
A przysłowia są ponoć mądrością narodów, więc nie
mogą być kwestionowane!
Оставьте отзыв