– Ho! ho! – rzekł teraz głośno stary kobold zapytał zaraz o siódmą.
– Pierwej szósta – poprawił go król Olch poważnie, ponieważ umiał liczyć.
Ale szósta nie chciała wcale wyjść do gości.
– Mam dość roboty mówić ludziom prawdę – powiedziała niechętnie. – Nikt się nie troszczy o mnie, wolę siedzieć tu w kącie i szyć sobie szatę śmiertelną.
Wystąpiła więc siódma i ostatnia. Ta umiała opowiadać. Ile chciała!
– Oto moje pięć palców – rzekł stary kobold z Dovre – opowiedz mi o każdym z nich coś ciekawego.
A Olszanka ujęła wesoło dłoń króla w koronie z lodu i szyszek sosnowych i zaczęła opowiadać mu o każdym palcu. Kobold śmiał się i kiwał głową, a kiedy wreszcie doszła do czwartego w złotej obrączce, jakby czekał tylko na zaręczyny, starzec rzekł wesoło.
– Trzymaj go mocno, bo twój jest. Ciebie chcę wziąć za żonę!
– Jeszcze dwóch bajek nie dopowiedziałam – broniła się Olszanka.
– Dosłuchamy ich w zimie – odparł kobold. – Musisz nam opowiedzieć jeszcze bardzo wiele; o zielonej sośnie i o brzozie białej, o duchach i o mrozie trzaskającym! Ho, ho, będziesz musiała opowiadać, bo znasz się na tej sztuce, jak niewielu! Zasiądziemy sobie dokoła ogniska w kamiennym zamku moim, wióry sosnowe płoną i strzelają, a my słuchamy i miód popijamy ze złoconego rogu starych norweskich królów. Czasem odwiedza nas rusałka wodna i śpiewa nam pieśni pastusze górali. Wesoło wtedy. Łosoś rzuca się w potoku, uderza z siłą o kamienne ściany, i jasno, cicho, biało. Tak, pięknie tam bardzo w mojej starej Norwegji. – Ale gdzie chłopaki?
Ach, gdzie chłopaki?
Bez szelek i kaftanów, w rozpiętych koszulach, jak przystoi na młode i zdrowe koboldy, biegali obaj po szerokim polu, goniąc ogniki błędne, ażeby je zdmuchnąć. Biedne ogniki, które z taką chęcią przybyły na wezwanie króla Olch i chciały uświetnić jego ucztę swymi światełkami.
– Cóż to znów za bieganie! – strofował ich ojciec.
Nie wiecie nawet, że wam matkę wziąłem. Możecie i wy także wybrać po jednej z ciotek.
Ale młodzi oświadczyli, że wolą się gonić, bić, kłócić, pić zdrowie, ale do małżeństwa żadnej nie czują chęci.
Więc krzyczeli, gadali i wznosili zdrowie, aż się zmęczyli w końcu. Wtedy, zdjąwszy ubrania, położyli się na stole i zasnęli. Nic ich nie obchodziło, co myślą o tym inni.
Stary kobold w koronie z lodu tańczył z młodą narzeczoną dokoła groty, a potem zamienili z sobą obuwie, co jest daleko właściwiej, niż zamienić obrączki.
– Kogut pieje! – zawołała stara Olszanka, która czuwała nad bezpieczeństwem zgromadzonych.
– Zamykać okiennice, bo nas słońce spali! – rozległo się trwożne wołanie.
Эта и ещё 2 книги за 399 ₽
Чтобы воспользоваться акцией, добавьте нужные книги в корзину. Сделать это можно на странице каждой книги, либо в общем списке: